On i ja
Są takie chwile w moim życiu kiedy jestem tylko On i ja... Niewazne ilu ludzi jest wokół, nieważne że dla tych innych osób On jest też na wyłączność. W tej danej chwili jestesmy my... Jest Jezus w Najświętszym Sakramencie i jestem ja - Jego mała dziewczynka i jest nieskończona ilość Miłości doskonałej, która na mnie spływa... Tak wiem, ta jest w każdej sekundzie mojego życia, ale skłamałabym gdybym powiedziała, że przez 24 godziny o tym myślę... Ale kiedy jest możliwość adoracji, wielbienia, kiedy mogę wpatrywać się w Niego w Monstrancji... tak wtedy jesteśmy we dwoje. Te chwile dają mi siły, tak ładuję akumulatory. Pamiętam jedne rekolekcje kiedy przed przyjazdem uczestników mieliśmy Mszę ksiądz i animatorzy. Staliśmy wszyscy wokół ołtarza, Pan Jezus w Monstrancji był pośrodku... Chwila kiedy mówiliśmy Ojcze nasz i wszyscy wtedy trzymaliśmy dłonie na Monstrancji.... takich chwil się nie zapomina... A łzy spływające w takich momenatch po policzku to najczęściej łzy radości i wdzięczności... To niesamowite jak człowiek potrafi być głupiutki (o sobie tu teraz myślę), że każdego dnia biega za miłością, za akceptacją, za zrozumieniem drugiego człowieka podczas gdy tuż obok na wyciągnięcie ręki jest On i tak mocno przutula i mocno trzyma za rękę a czasem nawet bierze na ręce... Z drugiej strony On też działa przez ludzi... kiedyś dawno temu ale dość długo byłam samotna... teraz wokół mnie jest mnóstwo wspaniałych osób, a każdy ich uśmiech to uśmiech Pana Boga... nie wspomnę że najbardziej uśmiecha się przez moje dzieci i mego męża:)
Matylda
To takie drobnostki, a poważne misje też Mu zlecam. Np kiedy widzę, że moje dzieciaki wspinają się gdzieś, pędzą na rowerze i najchętniej powiedziałabym nie ruszaj się, nie biegaj najlepiej stój owinięty gąbką żeby tylko nic Ci nie stało, wysyłam wtedy swojego Anioła aby wspomóg Stróza ich.... nie to nie tak, że nie ostrzegę, nie poproszę, żeby zwolnili, nie mówię, że to niebezpieczne. Wiadomo że trzeba, że dużo jest w naszych rękach, a pomoc Anioła to nie czary. Chodzi o sytuacje, w których ja nie dam rady zadziałać, na które nie mam wpływu. Wiele razy proszę Go o odwagę, o to, żeby pomógł mi się modlić, żeby wspierał mnie w pracy nad sobą, w walce z grzechem, żeby był przy dzieciach w trudnych dla nich sytuacjach. Tylko chyba za rzadko Mu dziekuję, szybko się człowiek przyzwyczaja do pomocy, do tego, że to niby mi się należy. Tym postem więc dziekuję Mu i chcę pwoiedzieć, że modlitwa Aniele Boży to nie tylko modlitwa dla dzieci bo Anioły są i bardzo chcą nam pomagać i czuć się nam potrzebne. 